Rolkarze, deskorolkarze czy rowerzyści latem narażeni są na „ciche złamanie”

8.7.14 Anonimowy 0 Comments


















Latem wzrasta ryzyko kontuzji związanych ze sportem, w tym szczególnie złamania kości łódeczkowatej, nazywanego przez lekarzy „cichym złamaniem”. Rolkarze, deskorolkarze czy rowerzyści często bagatelizują niewinnie wyglądający uraz nadgarstka, który nieleczony może mieć bardzo poważne konsekwencje. Jak do niego dochodzi, jak go leczyć? - radzi dr Paweł Nowicki, chirurg ręki ze Szpitala Centrum ENEL-MED.








editor_templates_image.png














Uraz kości łódeczkowatej stanowi od 60-80 proc. wszystkich złamań  kości nadgarstka. Rocznie dotyka kilkuset osób na każdą milionową populację, zwłaszcza w okresie sprzyjającym wszelkiej aktywności sportowej, to znaczy od wiosny do wczesnej jesieni. Ryzyko złamania kości łódeczkowatej wzrasta w przypadku sportów, w których jesteśmy narażeni na silny upadek na wyprostowane ręce, czyli np.: piłka nożna, jazda na rolkach, deskorolce, rowerze czy jazda konna. 

Mylące objawy

Kontuzja ta dotyczy małej kości i początkowo nie wiąże się z dokuczliwymi objawami. W pierwszej fazie  pojawia się tylko mały obrzęk i minimalny ból, jak przy zwykłym stłuczeniu. Dlatego większość osób bagatelizuje uraz. Z czasem pojawia się silny ból w czasie ruchu chwytania oraz znaczny dyskomfort w czasie ucisku w miejscu tak zwanej „tabakierki anatomicznej”. Jest to sygnał, że sytuacja jest poważna i wymaga natychmiastowej interwencji lekarskiej.

Dodatkową przeszkodą w zdiagnozowaniu złamania jest to, że jest ono często niewidoczne na zdjęciu rentgenowskim. Dotyczy to przede wszystkim urazów bez przemieszczenia. Dlatego ortopedzi nazywają tę kontuzję „cichym złamaniem”. Aż w 40% konsultacji lekarskich uraz nie zostaje rozpoznany w porę, co ma ogromny wpływ na rozwój schorzenia.

Bagatelizujesz? Bądź świadomy konsekwencji…

Kość łódeczkowata jest najważniejszą kością nadgarstka. Uszkodzenie jej ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie całej ręki, bowiem odbiera jej siłę, a ból utrudnia wykonywanie normalnych codziennych czynności. Nieprawidłowo rozpoznane i nieleczone złamanie prowadzi w konsekwencji do zmian zwyrodnieniowych oraz zniszczenia całego nadgarstka w perspektywie od 5 do 25 lat od momentu powstania urazu. Właściwa diagnoza w odpowiednim czasie może uratować sprawność ręki i uchronić przed niepotrzebnym bólem związanym z operacją.

Jak leczyć?

Zabieg na świeżym złamaniu kości łódeczkowatej jest małoinwazyjny. Z małego nacięcia skóry umieszcza się w kości specjalną śrubę, kontrolując jej poprawne wprowadzenie telewizją rentgenowską albo specjalną kamerą wewnątrz nadgarstka. Pacjent może już następnego dnia swobodnie poruszać ręką. Zabieg ten rekomenduje się jednak wyłącznie pacjentom, u których w porę rozpoznano kontuzję kości łódeczkowatej. „Komplikacje rozpoczynają się dopiero w momencie, gdy mamy do czynienia z zadawnionym złamaniem. W przypadku kości łódeczkowatej w tego typu przypadkach bardzo trudno zmienić zrost” – mówi dr Paweł Nowicki ze Szpitala Centrum ENEL-MED.

Nieprawidłowy zrost to konsekwencja zbagatelizowania urazu. „Leczenie zaburzeń zrostu kości łódeczkowatej jest mniej więcej dziesięć razy trudniejsze od zabiegu stosowanego w przypadku świeżego złamania” – wyjaśnia dr Nowicki. Operacja kości łódeczkowatej niesie ze sobą określone ryzyko powikłań oraz niepowodzenia przede wszystkim z powodu: towarzyszących temu urazowi zaburzeń krążenia w odłamkach kości, trudności technicznych w osadzaniu implantów scalających kość oraz uszkodzeń tkanek otaczających kość przy operacji sposobem tradycyjnym. Trwa nawet do sześciu godzin. Wymaga przeszczepienia do nadgarstka kości z innej okolicy, najczęściej łokcia, biodra i kolana oraz dodatkowych tętnic. „Medycyna wypracowała jednak sposoby, dzięki którym nawet w przypadku zadawnionego złamania możliwe jest przywrócenie dawnej sprawności nadgarstka. Operacja ta jest niezwykle trudna i wymaga specjalnych kwalifikacji, ale jest możliwa i wykonuje się ją w Polsce” – dodaje dr Paweł Nowicki.

W przypadku, gdy wszystkie sposoby zawiodą, pozostaje jeszcze rekonstrukcja nadgarstka za pomocą artroskopowej odbudowy kości łódeczkowatej przez „dziurkę od klucza”. Pierwsza taka operacja została wykonana w Polsce w 2012 roku w Szpitalu Centrum ENEL-MED. Jest to zabieg wymagający najwyższych umiejętności i nie jest powszechnie dostępny w Polsce. Prawidłowo wykonany daje jednak 95 proc. szans na przywrócenie sprawności nadgarstka.

Pacjenci, którzy zakończyli leczenie złamania kości łódeczkowatej powinni być obowiązkowo poddani rehabilitacji. Dzięki specjalnym ćwiczeniom z zakresu kinezyterapii (terapia ruchem) dochodzi do pobudzenia ukrwienia oraz złagodzenia bólu, a z czasem przywrócenia całkowitej sprawności nadgarstka.

Konsultacja eksperta:

dr Paweł Nowicki - specjalista ortopeda, chirurg ręki ze Szpitala Centrum ENEL-MED. Posiada wieloletnie doświadczenie w leczeniu chorób i urazów nadgarstka – szczególnie przy użyciu metod małoinwazyjnych i artroskopowych. Wykonuje ok. 700 operacji rocznie, wykorzystując najnowocześniejsze techniki. W 2009 r. jako jeden z nielicznych lekarzy w Polsce zdał prestiżowy międzynarodowy egzamin z chirurgii ręki przed komisją europejską, złożoną z wybitnych chirurgów w tej dziedzinie. Jest członkiem i współzałożycielem Polskiego Towarzystwa Chirurgii Ręki oraz członkiem zarządu sekcji chirurgii ręki Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego. Dr Nowicki należy również do Federacji Europejskich Stowarzyszeń Chirurgii Ręki (FESSH) oraz do Europejskiego Towarzystwa Artroskopii Nadgarstka (EWAS).

 

0 comments: