Europa,

Islandia – rowerem poza horyzont

2.8.12 Anonimowy 0 Comments

Podróż charytatywna? By wesprzeć kogoś? Nazbierać fundusze? W taką właśnie wyprawę udał się Piotrek Mitko. 28–latek z Katowic, który jedzie 2,5 tysiąca przez Islandię, by pomóc w zebraniu środków na protezę nogi dla Jarosława Kosińskiego – podopiecznego fundacji Jaśka Meli „Poza Horyzonty” – który stracił kończynę w wyniki raka kości.


Wyprawa na Islandię nie jest pierwszą podróżą rowerową podjętą przez Piotrka. Od 2004 roku chłopak pokonał blisko 40 tysięcy kilometrów, choć gdy po raz pierwszy pomyślał o samotnej wyprawie, był przekonany, że to jednorazowy, romantyczny zryw: „Byłem na pierwszym roku studiów, wpadła mi w ręce studencka gazetka, przeczytałem w niej relację Marka Klonowskiego z Gryfina, który samotnie pojechał rowerem na Kaukaz. Ten tekst zrobił na mnie wielkie wrażenie, a dodatkowo ujął mnie tym, że pisał go bardzo zakochany młody człowiek. Podróżował sam przez dwa miesiące, i z każdym dniem coraz bardziej tęsknił za swoją dziewczyną. Pomyślałem, że zwiedzanie świata na rowerze jest takie romantyczne… a potem, że takim wyczynem mogę zaimponować pewnej osobie, na której mi wówczas zależało. To miała być jednorazowa akcja.”



Ale na „jednorazowej akcji” się nie skończyło.  Piotrek zaczął od wypraw po Polsce, potem ruszył do Watykanu przez Czechy, Słowację, Austrię i Włochy,  następnie na Węgry, wypuścił się też w dwumiesięczną podróż przez 9 krajów: Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię, Norwegię, Szwecję, Danię i Niemcy. W końcu dotarł na Islandię. To miała być przygoda życia. Skończył studia i ta wyprawa miała być symbolem, czymś co kończy pewien rozdział i pozwala wejść w dorosłe życie.



Założenie to udało się zrealizować. Piotrek twierdzi, że w czasie tej podróży doświadczył praktycznie każdego uczucia: „To było niesamowite doświadczenie – mieszanka miłych i niemiłych niespodzianek, ciągłe wyzwania, nierzadko strach, niepewność, zachwyt, wzruszenie, złość, radość… Dzięki temu jeszcze lepiej mogłem poznać samego siebie. Na tej wyprawie nauczyłem się czegoś bardzo ważnego – doceniania tego co mam”.



W tym roku po raz pierwszy doszło do sytuacji, kiedy Piotrek nie musiał sam sponsorować swojej wyprawy. Pomógł mu pracodawca – firma Work Express – organizując wśród pracowników konkurs na największego pasjonata, zwycięzca – Piotr Mitko – otrzymał wsparcie przy organizacji kolejnej wyprawy. I tak zrodził się pomysł, by nie była ona zwykłym, samotnym przejazdem… Nie będąc zmuszonym do martwienia się o środki na podróż, skupił swoje siły na tym, by pomóc komuś innemu. I tak pojawił się pomysł, by wrócić na Islandię. Zobaczyć to, czego nie udało się w czasie pierwszej wizyty na wyspie.



Piotrek wyleciał na Islandię 8 lipca. Z zamiarem przejechania 2,5 tysiąca kilometrów po bezdrożach. Na jego trasie znalazły się takie miejsca jak: przylądek Dyrholaey, półwysep Reykjanes i Snaefellsnes, wodospady Godafoss i Dettifoss i jedna z dwóch dróg przez środek wyspy: Kjolur albo Sprengisandur.



Za kila dni chłopak wyląduje na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina. Czy wyprawa przyniosła zamierzony cel? Z pewnością tak, bo na konto fundacji Jaśka Meli wpłynęło już 6454,45 zł. Ta kwota, choć niemała, nadal nie wystarczy na zakup protezy. Dlatego wszystkim osobom zainteresowanym tematem i chętnym do udzielania wsparcia polecamy blog Piotrka: http://www.piotrmitko.com/a także podajemy numer konta fundacji:

Lanckorona 101, 34-143 Lanckorona, KRS: 0000320551
Bank BZWBK 35 1090 1665 0000 0001 1927 3112
W tytule wpłaty proszę podać „dla Jarosława Kosińskiego”.

Fotografie wykonał Piotr Mitko.

Autor: Magdalena Fijołek

Wpis pochodzi z bloga blog.esky.pl

[mappress mapid="119"]

0 comments: